Iwan Krastew: W Europie powstaje nowy, mentalny mur
7 listopada 2019W eseju opublikowanym w najnowszym wydaniu niemieckiego tygodnika „Die Zeit” (7.11.2019) bułgarski politolog Iwan Krastew* pisze, że 30 lat po zniknięciu żelaznej kurtyny Europie grozi powstanie nowego, mentalnego muru między Wschodem a Zachodem. Jego zdaniem w stosunkach między Niemcami a wschodem UE dominuje poczucie wzajemnego niezrozumienia.
"Żyzna ziemia dla populizmu"
„W Berlinie ogólnie przyjmuje się, że +koniec miłości+ między wschodnią a zachodnią Europą nastąpił przede wszystkim z powodu rozbieżnych poglądów dotyczących migracji. To słuszne. Ale tkwi w tym pewne nieporozumienia. Wschodni Europejczycy nie boją się imigracji, z powodu której Niemcy łamią sobie głowy. Problemem nie jest strach, że poprzez Niemcy do krajów wschodnioeuropejskich tłumnie nadciągną uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Afryki, chociaż populistyczni przywódcy na wschodzie UE stale tak twierdzą. Źródłem tego strachu jest raczej to, że coraz więcej młodych wschodnioeuropejczyków ląduje w Niemczech, że Niemcy agresywnie zabiegają o młodych pracowników z tego regionu i że wschód Europy przez to stanie się pustynią” – pisze Krastew.
Jego zdaniem to „atrakcyjność Niemiec dodaje skrzydeł antyniemieckim nastrojom” na wschodzie UE. „W tym sensie Niemcy ponoszą współodpowiedzialność za rozkwit populizmu na Wschodzie. Dlatego rząd Merkel powinien tak samo martwić się rosnącymi podziałami w Europie, jak martwi się o przepaść miedzy wschodem a zachodem we własnym kraju. Odpowiedzialność Berlina za zjednoczenie europejskie sięga daleko poza Drezno, a rząd federalny tej odpowiedzialności nie sprostał” – dodaje bułgarski politolog.
Przytacza dane, z których wynika, że od 2007 roku z Rumunii wyjechały na Zachód 3,4 miliony mieszkańców, w większości młodych. Łotwa straciła między 1989 a 2017 rokiem 27 proc. ludności, Litwa – 22,5 procent, zaś Bułgaria odnotowuje procentowo największy spadek liczby ludności, jakiego może doświadczyć współczesny kraj w czasach pokoju i bez klęski głodu.
„Kombinacja starzejącego się społeczeństwa, niskich wskaźników urodzeń i niekończącego się strumienia emigracji sprawia, że Europa Środkowa i Wschodnia staje się żyzną ziemią dla populistycznej polityki” – ocenia Krastew. „W Europie otwartych granic Wschodnioeuropejczycy czują się postawieni w obliczu podobnego zagrożenia, przed którym stanęła NRD przed budową muru berlińskiego: że obywatele w wieku produkcyjnym opuszczą swoją ojczyznę, aby żyć na Zachodzie” – dodaje.
Odpowiedź na „demograficzną panikę”
Jak ocenia Krastew, na tę „panikę demograficzną” większość rządów na wschodzie UE reaguje nacjonalistyczną polityką. „Etnonacjonalistyczna retoryka służy za substytut muru berlińskiego. W tej retoryce Europa Zachodnia jest przedsionkiem do Afryki i Bliskiego Wschodu. Polska i Węgry natomiast przedstawiane sa jako ostatnie twierdze europejskiej tożsamości i tradycji. Trzydzieści lat po zniknięciu żelaznej kurtyny rośnie zatem nowy, mentalny mur” - pisze politolog.
W jego opinii emigracja młodych i wykształconych ludzi bardzo, a być może nawet bezpowrotnie zaszkodziła szansom wyborczym liberalnych partii.
Krastew ocenia, że Niemcy słusznie wzywają kraje na wschodzie UE, by nie niszczono praworządności. Ale – jak pisze – to nie wystarczy, aby powstrzymać populistyczne tendencje w tym regionie. „Drugą odpowiedzią musi być reakcja na bardzo konkretne obawy, jak strach ludzi na wschodzie UE przed pozbawionymi lekarzy miastami i wioskami. Potrzeba tu kreatywności, jak np. umożliwienia, by wschodnioeuropejscy lekarze, którzy teraz pracują w Niemczech, mogli przemieszczać się pomiędzy krajami i przynajmniej przez jakiś czas pracować w swoich ojczyznach” – proponuje politolog.
*54-letni Iwan Krastew jest dyrektorem think tanku Centrum Strategii Liberalnych w Sofii.