Kto szuka pracy, raczej omija Niemcy
27 grudnia 2011Szef norymberskiej Federalnej Agencji Pracy, Frank-Jürgen Weise, skwitował liczbę 55 tysięcy chętnych do pracy w RFN osób z Europy środkowej i wschodniej lapidarnie: "To znacznie mniej, niż się obawialiśmy - i dużo mniej, niż nam potrzeba".
To, że Niemcy nie przeżyły zalewu siły roboczej ma jego zdaniem trzy główne powody: Po pierwsze dużo atrakcyjniejsze są państwa, które już od dłuższego czasu oferowały przybyszom z Europy środkowej i wschodniej możliwości zatrudnienia, i tam wyjechali ludzie, szukający pracy za granicą. "Doświadczenie pokazuje, że ludzie wyjeżdżają chętniej tam, gdzie już są ich pobratymcy" - podkreśla szef Agencji Pracy.
Po drugie - poważną przeszkodą jest język niemiecki. Wielu Hiszpanów to właśnie powstrzymuje od przyjazdu do pracy do Niemiec - twierdzi Weise. Jako trzeci powód podaje to, jak Niemcy przyjmują napływowych pracowników. Trudno jest mówić o otwartych ramionach i sercach. W tej sytuacji naiwny jest więc ten, kto sądzi, że na stanowisko pracy w Niemczech, rozpisane na całą Europę, automatycznie będą cię zgłaszać masy cudzoziemców.
"Poważne deficyty"
Zadają oni bowiem natychmiast mnóstwo pytań: czy będę się dobrze czuł w Niemczech? Co jest z moim partnerem/partnerką i rodziną? Czy także im wolno będzie pracować? Co z dziećmi? Czy są tu międzynarodowe szkoły? Czy pracodawca zatroszczy się o moją szybką integrację w nowym miejscu zamieszkania? Zdaniem Franka-Juergena Weisego w tych punktach niemiecka gospodarka i społeczeństwo wykazują jeszcze poważne deficyty, nawet jeżeli polityka poczyniła spore postępy.
Niemieckie firmy od dawna już biją na alarm: potrzebujemy fachowców z zagranicy! Na zastrzeżenie władz - "priorytetem jest zatrudnienie bezrobotnych!" i że najpierw należałoby uporać się z tym problemem, zatrudniając ludzi z rynku wewnętrznego - firmy odpowiadają wzruszeniem ramion. Przepaść między wymaganiami a miernymi kwalifikacjami niektórych bezrobotnych wymagałaby bardzo intensywnych zabiegów doszkalających.
Lecz urzędy pracy upierają się, że dopiero kiedy naprawdę tą drogą nie będzie można uporać się z niedoborem, można werbować obcokrajowców. I to najpierw tych z krajów sąsiednich - zastrzega Frank-Jürgen Weise. "Jeżeli uda się załagodzenie tych niedoborów siłami z Unii Europejskiej, i uda mi się ściągnąć do Niemiec choć kilku z owych młodych, wykształconych, lecz bezrobotnych Hiszpanów - to można mówić o pewnym sukcesie" - mówi Weise. Wyklucza on natomiast, aby szukać pracowników gdzieś dalej. "To będą tylko wyjątkowe przypadki" - mówi szef Agencji Pracy.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Paprzyca / du