Michael Kretschmer: więcej nauki polskiego w Saksonii
30 czerwca 2024DW: Panie Premierze, przyjechał Pan do Wrocławia, żeby świętować ćwierćwiecze współpracy Saksonii i Dolnego Śląska razem z nowymi władzami regionu. Gdzie ta współpraca naprawdę istnieje i się rozwija?
Michael Kretschmer*: – Osiągnęliśmy tak wysoki stopień oczywistości i zażyłości, jaki 25 lat temu był nie do pomyślenia. Jesteśmy bardzo wdzięczni za ciężką pracę, która została w to włożona. Przeszliśmy przez trudne czasy, jak choćby pandemia koronawirusa. Spotykała nas także niechęć rządów centralnych. Ale na szczeblu regionalnym partnerstwo między Dolnym Śląskiem a Saksonią działało zawsze. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni.
Te dwa silne regiony w Europie, które są jak latarnie morskie, łączy współpraca w dziedzinie rozbudowy infrastruktury, tworzenia wspólnych linii autobusowych, wspólnych tras transportowych, ale także w nauce, a w przyszłości i na takich obszarach, jak mikroelektronika, innowacje czy rekrutacja wykwalifikowanych pracowników.
Czy może Pan wymienić konkretne projekty, które są realizowane wspólnie?
– Oczywiście. Choćby wart ponad sto milionów euro projekt zaopatrzenia w ciepło między Zgorzelcem a Görlitz. Czy też wspólne planowanie w zakresie rozwoju regionalnego na trójstyku Czech, Polski i Niemiec. A także szybkie połączenia kolejowe. Na przykład, tak jak obiecywał kanclerz, z Berlina przez Cottbus, Weisswasser, Görlitz do Polski. I dalej, przez Wrocław i Kraków na Ukrainę. To są nasze projekty flagowe.
A może Kulturzug, pociąg do kultury, z Chemnitz do Wrocławia?
– Kunstzug, pociąg do sztuki, który jeździł do Wrocławia, mieliśmy w 2016 roku, gdy Wrocław był Europejską Stolicą Kultury (Chemnitz będzie nią w 2025 roku – przyp.). Nasi przyjaciele w Berlinie mają Kulturzug do dziś. My chcemy, żeby jeździło więcej pociągów i szybciej. I pracujemy nad tym.
W regionie jest jednak nie tylko współpraca. Są też sprzeczne interesy, a nawet konflikty, jak w wypadku Turowa. Między Polską a Czechami ta sprawa wydaje się być na razie załatwiona, ale co z Żytawą (Zittau, niemieckim miastem po drugiej stronie Nysy Łużyckiej), co z osiadaniem gruntu w tym mieście? Od razu też spytam, czy podobne problemy występują również w innych miejscach i jak są rozwiązywane?
– Europa jest kontynentem wielonarodowościowym, kontynentem bardzo różnych kultur i bardzo różnych interesów. W Unii Europejskiej udało nam się stworzyć narzędzia pokojowego i uczciwego rozwiązywania konfliktów. To wielka wartość Unii. Nikt nie może oczekiwać, że nie będzie więcej konfliktów, różnic zdań. Wręcz przeciwnie. Chodzi o to, jak je między sobą wyjaśniać. A przykład, który Pan wybrał, pokazuje, jak to jest ważne.
A w sprawie Żytawy coś się teraz dzieje?
– Tak, rozmawiamy ze sobą. To jest temat dla ekspertów, inżynierów górnictwa, a także prawników. W każdym razie dzięki temu, że te wszystkie instrumenty istnieją, temat jest poza zasięgiem taniego populizmu.
Pozostańmy w okolicach Żytawy. W klasztorze St. Marienthal nad Nysą Łużycką od czterech lat działa KoKoPol, organizacja promująca język polski w Niemczech. Pan był na jej otwarciu. Czy Saksonia ma jakieś szczególne korzyści z faktu, że KoKoPol właśnie ją wybrał na swoją siedzibę?
– Dla KoKoPolu nie mogło być lepszego miejsca, ponieważ jeśli istnieje jakiś region, który zawsze popierał nauczanie języka polskiego, to była to Saksonia, ze względu na bliskość granicy. Dlatego jest absolutnie słuszne, że ta nowa instytucja, która działa przy MSZ, jest również umieszczona w St. Marienthal, w Saksonii, na granicy z Polską. Jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni tym, którzy tam pracują.
Kolejną ważną inicjatywą, którą mamy przed sobą, jest jeszcze szersze wprowadzenie na rynek polsko-niemieckiego podręcznika do historii, rozpowszechnienie go wśród uczniów, na lekcjach historii w szkołach. To była tytaniczna praca, wielkie, wspaniałe osiągnięcie historyków, którzy się za to zabrali i przez wiele lat wspólnie szukali sposobu opisania tej trudnej, bolesnej i naznaczonej konfliktami polsko-niemieckiej historii XX wieku. To jest teraz następne zadanie i będziemy je bardzo mocno wspierać.
Po wyborach europejskich zobaczyliśmy również, jak bardzo potrzebne jest, żeby dzieci i młodzi ludzie wiedzieli więcej o naszej wspólnej historii i jej ciemnych stronach. Ale także o tych pięknych. A w wypadku tych ciemnych także o tym, jak ludzie uporali się z tymi trudnymi czasami, jak pojawiło się nowe zaufanie. Jest to także przykład na przyszłość. Dlatego ten polsko-niemiecki podręcznik do historii musi być teraz bardzo mocno rozpowszechniany.
Uprzedził mnie Pan. Właśnie chciałem zapytać, czy i jak szeroko ten podręcznik jest stosowany w szkołach Saksonii?
– Jest stosowany na lekcjach i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby był używany jeszcze powszechniej. Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego po raz kolejny nam pokazują, że naszą własną i naszą europejską historią musimy zajmować się jeszcze intensywniej.
Jeszcze jedno pytanie w sprawie języka polskiego w Saksonii. Jak ważny jest on dla jej władz? Czy wspierają go w jakiś sposób? Czy w urzędach są ludzie mówiący po polsku? Czy polski jest też nauczany już w przedszkolach?
– W przedszkolach, szkołach i na uniwersytetach. Ważne jest, abyśmy zaczęli od młodych. Pod tym względem Saksonia jest liderem wśród niemieckich landów. Dzięki temu możemy też mieć ludzi mówiących po polsku we władzach, ponieważ szkolimy ich od 34 lat.
Nie mogę nie zadać Panu pytania o Pański stosunek do wojny Rosji przeciw Ukrainie. Zasłynął Pan dwa lata temu wypowiedzią o potrzebie zamrożenia tej wojny, która zbulwersowała nie tylko byłego ambasadora Ukrainy w Berlinie Andrija Melnyka, i nie tylko polskiego dziennikarza Jerzego Haszczyńskiego, który napisał tekst o „liderze CDU, który kocha Rosję jak Gerhard Schröder”. Wtedy krytykował Pana na przykład także komentator FAZ Reinhard Müller. A potem domagał się Pan naprawy gazociągu Nord Stream. Czym Pan się kieruje? Czy jest Pan rzeczywiście przekonany, że powinniśmy nadal współpracować z Rosją, czy też robi Pan to ze względu na swoich wyborców, żeby nie odeszli na przykład do AfD?
– Proszę pomyśleć, że gdyby to było możliwe przed dwoma laty, kiedy po raz pierwszy mówiłem o zamrożeniu, zginęłoby o wiele tysięcy ludzi mniej.
Tak Pan myśli?
– Tak, to jest całkiem oczywiste. Ale dwa lata temu ludzie mówili: „Nie, idziemy inną drogą. Chcemy wygrać tę wojnę środkami militarnymi”. Już wtedy uważałem, że tego się nie da osiągnąć. Że będzie to kosztować wiele cierpienia, wiele zniszczeń środowiska, wiele ludzkich istnień. Również Pan musi teraz przyznać, że miałem rację.
Pan nadal podtrzymuje tę opinię?
– Tak. Ja pytam pana, co ma Pan do powiedzenia na ten temat teraz, po dwóch latach?
Mam do powiedzenia tyle, że chyba determinacja Zachodu nie była wystarczająco silna. Że wciąż zwlekano z dostarczeniem broni, której Ukraina potrzebowała. Pan pewnie dobrze zna te argumenty.
– Tak, słyszałem je przed dwoma laty.
Długo trzeba było czekać na zgodę na dostawę leopardów, nadal trzeba czekać na taką zgodę dla taurusów.
– Nie chcę Panu odbierać Pańskiej opinii.
A Pan, jak słyszę, pozostaje przy swojej. I to nie ma nic wspólnego z wyborami? Z AfD?
– Jak Pan słusznie zauważył, tego zdania byłem już dwa lata temu. Niestety, miałem rację. Niestety, ten dramat się raczej nasilił. Nie rozumiem Pańskiego pytania.
Dziękuję bardzo Panie Premierze za rozmowę.
– To była przyjemność dla mnie. Może następnym razem zobaczymy się znów w KoKoPolu?
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
* Polityk CDU Michael Kretschmer (rocznik 1975) był od 1994 do 1999 roku radnym w swoim rodzinnym Görlitz, a w latach 2002-17 posłem do Bundestagu. W 2017 roku został wybrany na premiera Saksonii przez saksoński Landtag (parlament landowy). Po wyborach z 2019 roku pozostał na stanowisku.
W 2019 roku Kretschmer uczestniczył w Petersburskim Forum Ekonomicznym, gdzie spotkał się z Władimirem Putinem. Już przedtem opowiadał się za zniesieniem sankcji wobec Rosji. W lecie 2022 roku wezwał do zamrożenia wojny Rosji przeciw Ukrainie.
Rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
Rozmowa była przeprowadzona 26 czerwca 2024 roku podczas przyjęcia w Konsulacie Generalnym Niemiec we Wrocławiu.