Nauka polskiego w Niemczech. Pieniądze w końcu popłynęły
23 marca 2024Milion euro w ubiegłym roku, dwa miliony w bieżącym i kolejne dwa w przyszłym. Takie pieniądze obiecały władze Niemiec na wsparcie nauczania języka polskiego w tym kraju. Po pokonaniu wielu biurokratycznych przeszkód środki w końcu znalazły się w niemieckim budżecie i zaczęły płynąć do polskich organizacji w Niemczech.
Pieniądze dostało już m.in. działające w Berlinie i okolicach Polskie Towarzystwo Szkolne Oświata, organizujące nauczanie polskiego dla około 320 dzieci.
– Z naszej perspektywy stało się coś bardzo dobrego. Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak dobrej sytuacji i po raz pierwszy jesteśmy w stanie zaoferować naszym nauczycielom godne wynagrodzenia – mówi DW przewodniczący Oświaty Jakub Nowak.
Dwa razy więcej za godzinę
Do tej pory Oświata mogła zapłacić nauczycielom zaledwie 15 euro za godzinę, czyli niewiele więcej niż wynosi w Niemczech godzinowa płaca minimalna (obecnie 13,60 euro). Z takimi pieniędzmi trudno było zatrzymać nauczycieli u siebie. – Mieliśmy ciągłe trudności, nauczyciele przychodzili i szybko odchodzili, bo dostawali gdzieś indziej pracę z dużo wyższym wynagrodzeniem na przykład w jakiejś firmie – mówi Nowak.
Teraz, dzięki dotacji, Oświata ponad dwukrotnie zwiększyła stawkę za godzinę lekcyjną. Na efekty nie trzeba było długo czekać. – Po raz pierwszy od bardzo dawna nie mamy problemu z brakiem nauczycieli. Gdy przychodzą do nas rodzice, prosząc o otwarcie nowej klasy, robimy to niemal z automatu. Szukamy tylko pomieszczenia, a nauczyciel na pewno się znajdzie. Takiej sytuacji jeszcze nie mieliśmy – dodaje.
Towarzystwo złożyło pierwszy wniosek o pieniądze jeszcze w ubiegłym roku i załapało się na dotacje na połowę października, listopad i grudzień. Zaaplikowało też o pieniądze na cały bieżący rok i dostało już pozytywną odpowiedź o przyznaniu środków.
Start pod górkę
Pieniądze na nauczanie polskiego w Niemczech są w budżecie niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a dysponuje nimi Centrum Kompetencji i Koordynacji Języka Polskiego KoKoPol w Saksonii. – Cieszymy się, że w końcu mogliśmy wystartować – mówi DW dyrektor Centrum Gunnar Hille.
Jak przyznaje, początki były trudne, bo z powodu prawnych niejasności i przeszkód biurokratycznych obiecane przez rząd Niemiec środki na 2023 rok pojawiły się dopiero w połowie września. Chętnym na dofinansowanie pozostało więc bardzo mało czasu na składanie wniosków.
Ale w tym roku problemu już nie ma. Pieniądze są i mogą zostać przeznaczone na wypłaty dla nauczycieli, ale też na wynajem sal czy nawet na podręczniki.
Do połowy lutego tego roku do KoKoPolu wpłynęły wnioski o dofinansowanie 102 kursów, w których uczestniczy około tysiąca uczniów.
Czy wiadomość o tym, że są pieniądze na naukę polskiego rozeszła się już wśród organizacji polonijnych? – Myślę, że tak – mówi Hille. Choć przyznaje, że są środkowiska, które podchodzą do KoKoPolu z nieufnością. – Niektóre organizacje zarzucały nam na początku, że nie znamy się na rzeczy i że nie jesteśmy właściwym ośrodkiem do realizacji tego zadania. Teraz mogą mieć pewne opory przed składaniem wniosków – dodaje.
Formalności dają popalić
Jakub Nowak z berlińskiej Oświaty, która załapała się na dofinansowanie zarówno w ubiegłym jak i w tym roku, przyznaje, że w złożenie wniosku do KoKoPolu trzeba włożyć nieco pracy. – Nie jest to najprostszy wniosek, zwłaszcza gdy, tak jak u nas, mamy 27 klas, 26 nauczycieli i 320 uczniów – mówi. Największe trudności przysparza przygotowanie budżetu finansowego zawierającego informacje o dotychczasowym finansowaniu, a także zestawienie planowanych godzin lekcyjnych w danym roku. – Ale z każdym kolejnym wnioskiem jest coraz łatwiej – dodaje Nowak.
Jednak nie wszystkie organizacje polonijne podzielają ten entuzjazm. Po finansowanie z KoKoPolu nie zdecydowały się sięgnąć instytucje zrzeszone w Porozumieniu Oświatowym w Niemczech. Przedstawicielka Porozumienia Anna Wawrzyszko zastrzega w rozmowie z Deutsche Welle, że cieszy się, iż po wielu latach w końcu dostrzeżono w Niemczech problem braku finansowania języka polskiego jako ojczystego. - To jest postęp i każdy ruch strony niemieckiej jest ważny. To jest coś bardzo pozytywnego. Jest światło w tunelu – mówi.
Wawrzyszko, zasiadająca we władzach Polskiej Macierzy Szkolnej, Związku Polaków w Niemczech oraz Chrześcijańskiego Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego ma jednak zastrzeżenia do prawno-administracyjnej konstrukcji, na jakiej oparto finansowanie. Jej zdaniem nie przystaje ona do struktury wielu organizacji zajmujących się nauką polskiego. – To, co powstało, jest trudne do pogodzenia z warunkami prawnymi, w których my funkcjonujemy. Działamy jako stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej i obowiązują nas pewne zasady. Mamy odpowiedzialność administracyjno-prawną – mówi.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Jej zdaniem byłoby lepiej, gdyby instytucja rozdzielająca środki była umocowana bezpośrednio w jakimś federalnym urzędzie, gdzie byłaby normalna droga administracyjna i gdzie można by się odwołać od pewnych decyzji. – Do końca nie wiadomo, w oparciu o jakie przepisy to wszystko powstało – mówi. Jak dodaje, niezrozumiale jest też, że KoKoPol nie chce udzielać Porozumieniu informacji, o które to prosiło w korespondecji mailowej. – Wokół sprawy narosło wiele niepotrzebnych emocji i wygenerowano konflikty – twierdzi.
Długa walka o środki
Przeznaczenie przez Niemcy dodatkowych, i to pochodzących z budżetu centralnego a nie budżetów landowych, środków na nauczanie polskiego, było jednym ze sztandarowych żądań poprzedniego polskiego rządu pod adresem Berlina. Władze w Warszawie postawiły wręcz sprawę na ostrzu noża, odbierając część środków na nauczanie języka niemieckiego dla dzieci z mniejszości niemieckiej w Polsce.
W listopadzie 2022 roku DW jako pierwsza podała, że w budżecie na 2023 rok znajdą się pieniądze na język polski. Miał o nie zabiegać między innymi pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Polską Dietmar Nietan.