Niemiecka prasa o akcesji Ukrainy: historyczne znaczenie
9 listopada 2023„Fakt, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen 10 lat po pomarańczowej rewolucji na Majdanie poleciła w środę państwom członkowskim podjęcie negocjacji akcesyjnych z Kijowem, ma historyczne znaczenie” – pisze „Handelsblatt”. Dowodzi to tego, że ukraińska demokracja przeżyła, a Putinowi się nie powiodło. Jak podkreśla dziennik: „wiele kwestii jest wciąż otwartych”. Czy UE jest w stanie przyjąć tak ogromny rolniczy kraj, jakim jest Ukraina? Czy kraj, o granice którego toczą się walki, może zostać członkiem? „Tego typu debaty będą odciskać swoje piętno na kolejnych latach – stwierdza dziennik. Ale dzisiaj liczy się sygnał dany Ukraińcom: należycie do nas. „To jest również sygnał dla Putina, że UE nie porzuci nikogo, kto chce wyjść ze strefy wpływów” – czytamy.
W podobnym tonie pisze „Frankfurter Rundschau” wskazując: „Jest to logiczne, że przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, zaleca rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Ukrainą. W końcu państwa Unii Europejskiej chcą zapewnić napadniętemu przez Rosję krajowi perspektywę”.
To brzmi dynamicznie, gdy procesy przyjęcia Mołdawii, Bośni i Hercegowiny oraz Gruzji mają być przyspieszone. Jednak byłoby uczciwie, gdyby von der Leyen również coś powiedziała o ramach czasowych. Bo jak podkreśla dziennik: „proces przyjęcia jest uzależniony od wielu kryteriów, których Bruksela nie może po prostu zignorować i musi dokładnie zbadać, co jest też czasochłonne”. Niedbalstwem byłoby, gdyby nie zajęła się ona problemami, które dla wielu państw UE niosłoby za sobą rozszerzenie wspólnoty. Jeśli Ukraina zostanie przyjęta, niektóre kraje staną się płatnikami netto.
Powinno się to ludziom tam również przekazać. W końcu to oni muszą wyrazić zgodę na rozszerzenie. „Ponadto, jedynie przedstawiając fakty, a nie puste obietnice, można przekonać rządy sceptyczne wobec rozszerzenia do idei rosnącej UE” – konstatuje dziennik z Frankfurtu.
Z kolei „Junge Welt" z Berlina jest zdania, że von der Leyen chce dać ukraińskiemu społeczeństwu, którego część dziesięć lat temu marzyła o Unii Europejskiej - nie mając pełnej świadomości, co to oznacza - przynajmniej symboliczne poczucie sukcesu, skoro wojna nie daje takiej możliwości. „W przeciwnym razie ktoś między Lwowem a Charkowem mógłby dojść do wniosku, że gra nie jest jednak warta zachodu” – pisze dziennik. Według von der Leyen to nie może mieć miejsca: ‘Walczą nie tylko o własną wolność, demokrację i przyszłość, ale także o naszą' – powiedziała ona niedawno, kierując te słowa do narodu ukraińskiego. „Najważniejsze, że ci wyróżnieni nie zauważają, że w tej figurze retorycznej stają się wykorzystanymi” – czytamy.
Ukraina w obecnym stanie na razie nie może stać się członkiem UE, a UE w swojej biurokratycznej ociężałości nie jest w stanie przyjąć kolejnych członków – stwierdza „Stuttgarter Zeitung”. Według dziennika byłoby fatalnie, gdyby UE z powodów czysto symbolicznych chciała wykonać drugi krok jeszcze zanim zrobiła pierwszy. „Przecenienie własnych możliwości prowadzi do bezradności w działaniu”– wskazuje dziennik. I uważa, że „Bardziej praktycznym podejściem byłoby dążenie do stopniowego włączenia Ukrainy - na przykład poprzez przyznania jej miejsca wśród szefów państw i rządów bez rzeczywistego prawa głosu”. UE bez fundamentalnych zmian nie będzie mogła dalej się rozszerzać. „To z pewnością jest niebanalne wyzwanie. Dlatego jeszcze bardzo długo potrwa, zanim Ukraina stanie się członkiem” – ocenia „Stuttgarter Zeitung”.