Polska diaspora w Niemczech
18 grudnia 2009Według danych urzędów niemieckich natomiast, w Republice Federalnej zamieszkuje 400 tys. obywateli polskich, co stanowi ponad 5 proc. ogółu cudzoziemców. Różnica jest zasadnicza, a bierze się z tego, że owe urzędy stosują zasadę wyłączności obywatelstwa. Statystyki nie obejmują ludzi, którzy – obok niemieckiego - mają też inne obywatelstwo. Natomiast faktycznie ten stan rzeczy jest tolerowany u wielu przesiedleńców.
Autorami raportu są nie tylko przedstawiciele placówek dyplomatycznych i konsularnych w 30 państwach, najważniejszych z punktu widzenia liczebności i znaczenia Polonii. Raport współtworzyli także reprezentanci stowarzyszeń współpracujących z Polonią, oraz organizacji pozarządowych. Wynikiem tej kooperacji jest m. in. określenie „pozycji w krajach zamieszkania”. W odniesieniu do Niemiec czytamy, że „wśród Polonii spotkać można osoby, które odniosły sukces zawodowy”. Przykładu dostarczają lekarze, prawnicy, naukowcy, menadżerowie i architekci.
Marne lądowanie
Znacznie większa grupa żyje na drugim biegunie. Są to osoby, które – stwierdza raport – „nie dostosowały się do miejscowych warunków w stopniu, umożliwiającym podjęcie dobrze płatnej pracy i żyją z zasiłków socjalnych lub pracy dorywczej”. Zdecydowaną większość Polonii stanowi grupa trzecia – „pracowników na średnim i niskim stopniu wykonawczym”. W sumie, raczej kiepskie notowania.
Ten stan rzeczy znajduje odbicie w życiu organizacji polskich w Niemczech. Związki nie są silne, przeciwnie, ton nadają tam ludzie starszego pokolenia, bo młodsze nie wykazuje zainteresowania tymi sprawami. Podobnie emigranci zarobkowi. Z drugiej strony, kościoły są pełne, a polskie imprezy kulturalne przyciągają całkiem liczną publiczność.
Logiczne, że organizacje polonijne mają problemy ze zdobyciem środków finansowych. Nie jest to powiedziane wprost, niemniej Warszawa ma uwagi krytyczne do realizacji Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy z 17 czerwca 1991 roku. Zgodnie z tą umową, osoby polskiego pochodzenia albo „przyznające się do języka, kultury lub tradycji polskiej” mają prawo do wyrażania i rozwijania swej odrębności. Należą im się takie same prawa w kwestii rozwoju tożsamości, jakie przysługują mniejszości niemieckiej w Polsce.
Pytania wokół Traktatu
Nieadekwatna do liczebności pozycja grupy polskiej w Niemczech wynika z małej aktywności publicznej i politycznej. To z kolei stanowi skutek działania wielu czynników: niskiego stopnia zorganizowania Polonii niemieckiej, braku przywódców polonijnych, zdolnych do wykorzystania potencjału polskiego w RFN, zróżnicowanego statusu pobytowego (przesiedleńcy, migranci ekonomiczni o niskiej pozycji społecznej), działań władz niemieckich, nastawionych na integrację, nie zaś – wspieranie rozwoju grupy, i traktujących często wszystkich przesiedleńców jako Niemców.
W ocenie dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią MSZ, Macieja Szamańskiego, dla Warszawy priorytet ma możliwość nauczania języka polskiego w Niemczech. Wzór stanowi podejście władz Nadrenii Północnej – Westfalii, które wprowadziły polski do landowego systemu edukacji. Władze Bawarii wyeliminowały go natomiast całkowicie, wychodząc z założenia, że dla obcokrajowców najważniejsza jest integracja. Owszem, organizacje polskie mogą dostać fundusze na naukę języka, ale - niemieckiego…
Zbliża się 20. rocznica podpisania wspomnianego Traktatu. Minister Radosław Sikorski, który Raport prezentował, mówi, że eksperci powinni przyjrzeć się krytycznie realizacji tej umowy. Minister pytany, czy Polska będzie zabiegać o status mniejszości dla Polonii w Niemczech, odparł, że – oczywiście – nie przysługuje on nowej emigracji, ale osobom o głębokich korzeniach polskich, w jego opinii – jak najbardziej.
Michał Jaranowski
red.odp.: Małgorzata Matzke