„SZ” o Pileckim, pomniku i braku zainteresowania Polską
31 lipca 2020Artykuł Jensa Bisky’ego „Ochotnik do Auschwitz” ukazał się w przeddzień 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, w największym niemieckim dzienniku opiniotwórczym „Sueddeutsche Zeitung”.
Za punkt wyjścia do rozważań nad niedostateczną znajomością historii Polski w Niemczech posłużyła Bisky’emu postać Witolda Pileckiego oraz działalność istniejącej od ubiegłego roku filii Instytutu Pileckiego w Berlinie.
Pod wrażeniem wystawy o Pileckim
Autor pisze o „robiącej duże wrażenie” wystawie Instytutu poświęconej „polskiemu patriocie” Pileckiemu. Przypomina o udziale rotmistrza w Powstaniu Warszawskim. Powstańcy „zerwali się przeciwko okupantom, którzy od napaści na Polskę 1 września 1939 r. prowadzili politykę wypędzeń, zniewolenia i zagłady”.
Jens Bisky przypomina też, że podczas powstania zginęło 200 tys. Polaków, 150 tys. zostało deportowanych do Rzeszy, a 350 tys. „przesiedlono”. Duża część Warszawy została „systematycznie zniszczona”, „zrównana z ziemią”.
Kompromisowy projekt
Jens Bisky opowiedział się za realizacją kompromisowego projektu miejsca pamięci zaproponowanego w czerwcu przez Niemiecki Instytut Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt i Fundację Pomnik Pomordowanych Żydów Europy.
Projekt obejmuje pomnik upamiętniający wybuch wojny 1 września 1939 r. i jej ofiary – Polaków i inne narody. Ośrodek dokumentacyjny ma pokazać porównawczo niemieckie systemy okupacyjne w całej Europie. Część placówki ma być udostępniona na kształcenie młodzieży i spotkania.
Propozycja jest „dobrze uzasadniona i niezwykle ambitna”, gdyż będzie musiała uwzględnić historyczne debaty w rodzaju sporu o Pakt Ribbentrop-Mołotow, kolaborację i ruch oporu – pisze Bisky. W tych sporach aktualne polityczne konflikty odgrywają często większą rolę niż wyniki naukowych badań.
Nacjonalizacja pamięci?
Publicysta „Sueddeutsche Zeitung” zwraca uwagę na argumenty krytyków projektu. Jedni przestrzegają przed „nacjonalizacją“ pamięci historycznej, inni uważają, że „postnarodowa perspektywa” może doprowadzić do „relatywizacji cierpienia i zbrodni”. Zdaniem autora zarówno Instytut Pileckiego, jak i postać rotmistrza są dowodem na to, że podejście narodowe i postnarodowe nie muszą stanowić przeciwieństwa.
„Kto chce opowiedzieć o życiu Pileckiego, ten musi też mówić o Berlinie i Moskwie, Londynie i Waszyngtonie, Bernie i Rzymie, a także o ludziach z całej Europy zamordowanych w Auschwitz“ – pisze Bisky.
Autor przedstawił najważniejsze wydarzenia z życia Pileckiego. Polski oficer dał się zaaresztować Niemcom, dzięki czemu w 1940 roku trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Będąc więźniem, informował polskie podziemie o sytuacji w obozie. W 1943 r. uciekł z obozu. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, a następnie trafił do oflagu w Murnau. Do Polski wrócił w 1945 r. Władze komunistyczne aresztowały go trzy lata później. Po pokazowym procesie został skazany na śmierć i stracony.
Jens Bisky zwraca uwagę, że Pilecki sprzeciwiał się retoryce nacjonalistycznych ugrupowań, ograniczających Polskę do narodu chrześcijańskiego. Antysemityzm służy jedynie Niemcom – twierdził.
Patriotyzm moralnym kompasem
„Patriotyzm Pileckiego może być dziś przestarzały, należący do przeszłości. Był jednak dla niego moralnym kompasem nakazującym nazywanie po imieniu bezprawia i niegodzenie się na cierpienia innych” – czytamy w „Sueddeutsche Zeitung”.
Publicysta przypomniał, że Władysław Bartoszewski, który tak jak Pilecki trafił do Auschwitz we wrześniu 1940 r., od lat domagał się pomnika polskich ofiar w Berlinie. Bartoszewski zmarł w 2015 r., a dyskusja o pomniku toczy się dalej.
Pomnik, jeżeli powstanie, będzie jedynie częścią większego i trudniejszego zadania, jakim jest walka z brakiem zainteresowania (Polską) i półprawdami (na temat Polski) w niemieckim społeczeństwie - pisze w konkluzji Jens Bisky.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>