Szef ECFR Josef Janning: Merkel pod silną presją
28 czerwca 2018– Obecna sytuacja oznacza ostateczne pożegnanie z popularnym poglądem, że Unia Europejska jest strukturą, która działa w ten sposób, że Niemcy mówią wszystkim, co mają robić – powiedział zagranicznym dziennikarzom Josef Janning, szef berlińskiego biura międzynarodowego think tanku - Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR). – Trwający od jesieni 2015 roku kryzys uchodźczy obalił pogląd, że UE jest zdominowana przez Niemcy. Niemiecka dominacja nie istnieje – zaznaczył. Zdaniem Janninga, nawet większe zaangażowanie finansowe Berlina nie zwiększyłoby istotnie skuteczności niemieckiej polityki. – Władze w Berlinie zrozumiały, że próba odgrywania takiej roli poniosła fiasko. Prezydialny styl niemieckiej polityki, polegający na tym, żeby najpierw pozwolić wygadać się innym, a potem samemu zdecydować jak ma być, przestał być skuteczny – tłumaczy Janning.
Więcej konsultacji z partnerami
– Niemieccy politycy zrozumieli, że wobec kryzysu migracyjnego, muszą więcej zainwestować w partnerstwo, w konsultacje z innymi krajami – powiedział politolog. Janning przypomniał, że dwa lata temu, po referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie brexitu, kraje europejskie były zaniepokojone rozwojem sytuacji. Na jesieni 2016 roku w ciągu dwóch tygodni Merkel spotkała się z 15 lub nawet 16 szefami rządów, aby uspokoić sytuację i uzgodnić wspólne stanowisko. – Od tamtego czasu Merkel nie podjęła podobnej próby, chociaż w tym czasie nie brakowało wydarzeń o porównywalnym z brexitem znaczeniu – zauważył Janning. – W Niemczech zrozumiano, że trzeba dużo bardziej intensywnie rozmawiać z partnerami, że nie możemy zakładać, iż inne kraje nie mają innego wyjścia, jak tylko zaakceptować nasze stanowisko – zaznaczył.
Europa Środkowa bez gotowości do przyjęcia uchodźców
Janning powiedział, że wypracowując europejską politykę migracyjną należy wziąć pod uwagę „brak polityczno-kulturalnej gotowości” krajów Europy Środkowej do przyjęcia uchodźców. Na zmianę ich nastawienia „potrzeba czasu, znacznie więcej niż jednego pokolenia” – wyjaśnił, zwracając uwagę na inne doświadczenia historyczne narodów z tej części Europy.
Szef ECFR zwrócił uwagę, że Merkel od pewnego czasu daje do zrozumienia, że jej sposób myślenia o przymusowej relokacji uchodźców uległ zmianie. Jego zdaniem szefowa niemieckiego rządu nie okazuje gotowości do rezygnacji z uzgodnionej w 2015 roku relokacji 160 tys. migrantów. – To oznacza, że dysonans pozostanie – podkreślił. Jednak obecnie zarówno Merkel, jak i Francja opowiadają się za „mechanizmem solidarności obejmującym różne elementy”. Uznano, że pojęcie solidarności zostało „zdefiniowane zbyt wąsko” – dodał.
Możliwy kompromis
Janning uważa, że spór Merkel z bawarską CSU o politykę migracyjną zakończy się kompromisem. Zdaniem szefa ECFR Merkel liczy na to, że uczestnicy szczytu UE w Brukseli zgodzą się z nią, że problem migracji powinien zostać rozwiązany wspólnie i zadeklarują gotowość do podjęcia działań w celu wzmocnienia granic zewnętrznych Unii. Szefowa niemieckiego rządu ma też nadzieję, że uczestnicy szczytu wyrażą gotowość do podjęcia negocjacji o ograniczeniu „migracji wtórnej”, czyli przemieszczaniu się migrantów zarejestrowanych w jednym kraju do innych krajów w UE.
Janning dodał, że Merkel liczy ponadto na akceptację przez przynajmniej część krajów planów dyskusji o europejskiej polityce migracyjnej i azylowej. – Jeżeli te trzy punkty zostaną uwzględnione w Brukseli, to CDU zaakceptuje wyniku szczytu. Kwestią otwartą pozostaje stanowisko bawarskiej CSU – powiedział Janning.
Seehofer powie ”tak”
– Uważam, że (szef CSU) Horst Seehofer w tej sytuacji powie: dostrzegam postęp, idziemy w dobrym kierunku, to wynik moich działań, powinniśmy wykorzystać te możliwości, jednak perspektywa narodowego rozwiązania kryzysu, czyli opcji nuklearnej, pozostaje nadal aktualna – wyjaśnił politolog. Janning zastrzegł, że nie wie, czy kierownictwo CSU, w tym premier Bawarii Markus Soeder, podzieli to stanowisko. W przypadku rozpadu sojuszu CDU/CSU i ewentualnego upadku rządu Merkel, CSU ma jednak więcej do stracenia niż do zyskania – uważa Janning.