TAZ o ukraińskich uchodźcach: za waszą i naszą wolność
27 lutego 2022„Polscy handlarze, którzy na krótko przed upadkiem muru berlińskiego przemienili pustkowie na Placu Poczdamskim w polski bazar, nie byli mile widziani. Ludzie w znoszonych ubraniach symbolizowali biedę Wschodu. Nie traktowano ich jak zwiastunów wolności” – pisze Uwe Rada w niedzielnym wydaniu „Tageszeitung” („TAZ”).
Autor zastrzega, że siedem lat wcześniej sytuacja była zupełnie inna. Polacy, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego uciekli do Berlina Zachodniego, nie byli handlarzami, lecz bohaterami – „bohaterami wolności w walce przeciwko prawdziwej twarzy komunistycznego reżimu, którzy szukali schronienia na Zachodzie”.
Ukraińscy uchodźcy w Berlinie
Jak przywitają mieszkanki i mieszkańcy Berlina ukraińskich uchodźców uciekających teraz przed wojną Putina? – pyta Rada. Jego zdaniem zdecyduje o tym postawa polityków i przyjęta przez nich „kultura powitania”.
Autor zwraca uwagę na wypowiedzi polityków z Berlina i Brandenburgii sygnalizujące uchodźcom, że będą mile widziani. Burmistrz Berlina Franziska Giffey (SPD) zapewniła, że stolica Niemiec „stoi po stronie Ukrainy”. O „ogromnei solidarności” z Ukrainą mówił premier Brandenburgii Dietmar Woidke, też z SPD.
Za waszą i naszą wolność
Rada przypomniał o haśle ukutym przez Joachima Lelewela podczas Powstania Listopadowego „Za waszą i naszą wolność” i wyjaśnia, że powstańcy walczyli przeciwko rosyjskim okupantom nie tylko o swoją wolność, lecz także o wolność innych narodów w Europie. To hasło podchwycili uczestnicy strajków Solidarności, bez której nie doszłoby do upadku muru berlińskiego. Dziś polska noblistka Olga Tokarczuk mówi, że atak na wolną Ukrainę jest atakiem na Europę – czytamy w „TAZ”.
Bohaterowie Solidarności w 1981 roku i uchodźcy, którzy w najbliższych dniach i tygodniach przybędą do Berlina i Brandenburgii, mają wiele wspólnego – podkreśla Rada. „Wielu z nich to kobiety i dzieci mężczyzn, którzy koktajlami Mołotowa powstrzymują rosyjskie czołgi i walczą też dla nas” – pisze niemiecki dziennikarz.
Hasło „Berlin. Miasto wolności” było przez długi czas jedynie marketingowym sloganem. W ciągu jednej nocy stało się gorzką prawdą i wyzwaniem, aby stworzyć nie tylko humanitarny, lecz także polityczny system przyjęcia uchodźców – pisze w konkluzji Uwe Rada.