UE ambitniej co do klimatu. Ostro w obronie LGBTI
16 września 2020Szefowa Komisji Europejskiej wygłosiła dziś w Parlamencie Europejskim swe pierwsze „orędzie o stanie Unii”, w którym również jej poprzednicy każdej jesieni podsumowywali stan UE oraz nakreślali priorytety na najbliższy rok. – Ludzie wciąż cierpią z powodu pandemii. Ale chcą się wyrwać z tego „koronaświata”, z tej kruchości i niepewności. Są gotowi na zmianę i są gotowi, by iść do przodu. I to jest moment Europy, by przewodzić na drodze od tej kruchości do nowej witalności – przekonywała Ursula von der Leyen.
Szefowa Komisji zaproponowała podwyższenie celu redukcji unijnych emisji CO2 z obecnych 40 proc. do „co najmniej 55 proc.” w 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.), co musi być zatwierdzone przez Parlament Europejski oraz unijne rządy w Radzie UE. Szykują się zatem ciężkie spory o szczegółowe zapisy ważne np. dla Polski, ale Komisja jest przekonana, że przyspieszenie redukcji jest konieczne do osiągnięcia neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. Von der Leyen zapowiedziała, że 30 proc. obligacji, które Komisja wyemituje na sfinansowanie Funduszu Odbudowy to będą „obligacje zielone”, czyli połączone ze zobowiązaniem do inwestycji proklimatycznych. Wypuszczenie „zielonych obligacji” o wartości około 225 mld euro może mieć – zdaniem wielu ekspertów – dość rewolucyjny wpływ na rynku finansowe.
Bez miejsca na homofobię
– Strefy wolne od LGBTI są strefami wolnymi od człowieczeństwa. I nie ma dla nich miejsca w naszej Unii – zadeklarowała von der Leyen, odnosząc się – choć bez wymieniana nazwy – do Polski. Potwierdziła, że Komisja zaproponuje strategię równościową dla mniejszości seksualnych, która będzie obejmować wzajemne uznawanie praw rodzicielskich przez kraje Unii. – Jeśli jest się rodzicem w jednym kraju, jest się rodzicem w każdym kraju – powiedziała europosłom von der Leyen. Obecnie np. Polska nie uznaje za matki dwóch lesbijek, które są matkami w świetle prawa belgijskiego. Tyle, że instytucje UE miały dotąd w tej kwestii rolę perswazyjną, bo prawo rodzinne jest dziedziną zazdrośnie strzeżoną jako „uprawnienie krajowe” przez państwa UE.
W kwestiach praworządności von der Leyen podkreśliła priorytet ochrony budżetu UE przed korupcją, oszustwem, konfliktem interesów. To przesłanka zasady „pieniądze za praworządność” (ogólnie uzgodnionej na lipcowym szczycie UE). Ale dopiero w najbliższych kilkunastu tygodniach okaże się, jak szczegółowo będzie wyglądać to rozporządzenie w tej sprawie, które muszą przegłosować europosłowie oraz rządy krajowe. Von der Leyen potwierdziła, że jeszcze we wrześniu Komisja Europejska przedstawi pakiet raportów o praworządności we wszystkich 27 krajach, który ma zapoczątkować coroczny cykl przeglądu stanu państwa prawa i wolności mediów w Unii.
Podczas debaty po orędziu von der Leyen wielu europosłów wzywało Komisję Europejską do bardziej stanowczych działań dla obrony praw podstawowych. – Słowa nie wystarczą – wzywała holenderska liberałka Sophie in ‘t Veld. Natomiast Ryszard Legutko (PiS) przemawiający w imieniu konserwatystów mówił o „tak zwanej praworządności”, której „obrona” tylko skrywa w Unii ostrą walkę o interesy różnych krajów i instytucji UE.
Unia zdrowotna?
Sporą nowością była zapowiedź budowy „unii na rzecz zdrowia”, choć spora część krajów UE woli czekać z reformatorskimi wnioskami z pandemii do jej zakończenia. Komisja chce nie tylko wzmocnić obecne „instytucje zdrowotne” (głównie Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób), ale też stworzyć unijny odpowiednik amerykańskiej agencji BARDA m.in. finansującej biotechnologiczne przygotowania do pandemii czy zagrożeń bioterrorystycznych. – Musimy przedyskutować temat usprawnień w dziedzinie zdrowia – tak von der Leyen zasygnalizowała gotowość do zawalczenia o więcej kompetencji dla instytucji UE. Teraz działania UE w sprawie koronawirusa opiera się w dużej mierze na politycznym przekonywaniu i próbach koordynacji przez Brukselę, której brak twardych uprawnień.
Von der Leyen zapowiedziała propozycję „wspomagającą system płac minimalnych” w Unii. Nie zdradziła szczegółów, ale nie chodzi o równe stawki w UE, lecz – na to wskazują konsultacje społeczne Brukseli z ostatnich miesięcy – przykładowo o dążenie, by płace (w zależności od kraju ustawowe lub osiągnięte w negocjacjach społecznych) stanowiły taki sam odsetek średniej płacy z danym kraju Unii. I już w przyszłym tygodniu Komisja Europejska – wedle informacji von der Leyen – przedłoży nowy pakiet reform migracyjnych. Odwlekano go od wiosny, ale teraz tragedia humanitarna na Lesbos ponagla do debaty o zmianach.
Krytycznie o Nord Stream
– Białorusini muszą mieć swobodę wyboru swej przyszłości. Nie są pionkami na niczyjej szachownicy – powiedziała von der Leyen. Ostro zdystansował się od rzeczników zbliżenie z obecną Rosją. – Mówię im, że otrucie Aleksieja Nawalnego nie jest pojedynczym przypadkiem. Widzieliśmy model postępowania w Gruzji i na Ukrainie, w Syrii oraz w Salisbury oraz we wtrącaniu się w wybory na całym świecie – powiedziała von der Leyen. Wskazała, że ten rosyjski wzorzec postępowania się nie zmienia i „żaden rurociąg nie zmieni tego modelu”. To wygląda na polemikę z tradycyjną – stosowaną długo wobec Rosji - niemiecką ideą „zmiany przez kooperację gospodarczą”. Europarlament w ten czwartek ma głosować nad rezolucją zawierającą m.in. wezwanie do wstrzymania budowy Nord Stream 2.
W ślad za swym poprzednikiem Jeanem-Claude’em Juncker szefowa Komisji wysunęła dziś postulat przejścia do głosowań większościowych (od jednomyślności) w niektórych dziedzinach polityki zagranicznej UE, czyli – taki podała przykład – przy uchwalaniu sankcji. Ale zgoda krajów Unii na taką reformę wydaje się teraz bardzo wątpliwa. Natomiast Komisja zamierza zaproponować – tego od lat domagał się Parlament Europejski – przepisy ułatwiające sprawne nakładanie sankcji na osoby odpowiedzialne za łamanie praw człowieka. W USA takie reguły nazywane są „prawem Magnitskiego”, bo zaczęło się od restrykcji wobec rosyjskich oficjeli odpowiedzialnych za śmierć Siergieja Magnitskiego. Ale teraz w europarlamencie pojawił się pomysł unijnej nazwy „prawo Nawalnego”.
– Podobało mi się pani przemówienie. Europarlament od lat domagał się wielu z tych punktów. Ale teraz pani zadaniem jest powtórzenie tego dziesiątki razy w Radzie Europejskiej, gdzie przywódcy krajów Unii blokowali te pomysły – powiedział były belgijski premier Guy Verhofstadt.