1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: Miłość i nienawiść – Angela Merkel i Rosja

24 czerwca 2020

Angela Merkel odczuwa sympatię do Rosji, a równocześnie dobrze wie, że Władimir Putin dąży do osłabienia Niemiec i rozbicia Unii Europejskiej. O jej uczuciu będącym mieszanką miłości i nienawiści pisze „FAZ”.

https://p.dw.com/p/3eHXY
Merkel i Putin w grudniu 2019 roku w Paryżu
Merkel i Putin w grudniu 2019 roku w Paryżu Zdjęcie: Reuters/C. Platiau

Materiał "Gniew i ból" ukazał się w środę w dzienniku "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Punktem wyjścia do rozważań o skomplikowanym podejściu Merkel do Rosji są dla autora analizy Markusa Wehnera wydarzenia z maja 2015 roku. To wówczas doszło do największego w historii ataku hackerskiego na system komputerowy niemieckiego parlamentu – Bundestagu.

Hackerzy buszowali przez wiele miesięcy po systemie komputerowym parlamentu, opanowali główny serwer i uzyskali dostęp do danych wszystkich deputowanych, w tym także Merkel – przypomina Wehner. Niemieckim służbom udało się zidentyfikować z nazwiska jednego z hackerów. Federalny Urząd Kryminalny zdobył tak mocne dowody, że prokurator generalny RFN wystawił międzynarodowy nakaz aresztowania przeciwko 29-letniemu Dmitrijowi Badinowi, znanemu z wcześniejszych cyberataków na serwery Partii Demokratycznej w USA.

W Bundestagu o cyberataku

Kilka tygodni temu temat rosyjskiego cyberataku powrócił podczas wystąpienia Merkel w Bundestagu. Odpowiadając na pytania posłów, Merkel wykorzystała pytanie dotyczące wydarzeń sprzed pięciu lat do jak na nią niezwykle zdecydowanej krytyki polityki Putina.

Cyberatak jest – powiedziała – jedynie jednym z przejawów tej polityki. Rosja „prowadzi hybrydową wojnę”, do której należą też „przekręcanie faktów” i „cyber-dezinformacja”. Jej zdaniem nie był to przypadek, lecz długofalowa „strategia”. Szefowa rządu przypomniała o morderstwie gruzińskiego opozycjonisty w Berlinie, dokonanym też przez współpracownika rosyjskich służb i zapowiedziała „kolejne kroki” przeciwko Rosji.

Co boli Merkel?

„Wystąpienie Merkel, w tym jej otwartość, było jak na nią niezwykłe” – ocenia Wehner. Autor zwraca uwagę, że niemiecka kanclerz w wystąpieniu w parlamencie dodała zdanie, które zabrzmiało jeszcze bardziej niezwykle – „Mówię bardzo szczerze: to mnie boli”. Zapewniła, że „codziennie zabiega o lepsze relacje z Rosją” i widzi, że „istnieją siły w Rosji, które sprzeciwiają się temu”. Jak podkreśliła, istnieją „dwie Rosje” – jedna zabiega o lepsze stosunki z Niemcami, a druga szpieguje, zaostrza kryzys migracyjny i wspiera radykalną prawicę i lewicę.

Angela Merkel z wizytą na Kremlu w styczniu 2020
Angela Merkel z wizytą na Kremlu w styczniu 2020 Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Sputnik/M. Metzel

Zdaniem Wehnera ból, o którym mówiła Merkel, nie wynika tylko z polityki, lecz ma podłoże prywatne. „Merkel ma osobisty emocjonalny stosunek do Rosji” – pisze dziennikarz „FAZ”. Przypomina, że jako uczennica w NRD przyszła kanclerz uczyła się języka rosyjskiego i to tak dobrze, że w 1970 roku wysłana została na olimpiadę językową do Moskwy. Merkel często mówiła o związkach z Rosją, o tym, że pierwszą płytę Beatlesów „Yellow Submarine” kupiła w Moskwie, że wędrowała prze góry Kaukazu do Gruzji i że lubi Tołstoja i Dostojewskiego.

Z Katarzyną Wielką na biurku

Na jej biurku w urzędzie kanclerskim stał długo portret Katarzyny Wielkiej. Merkel zna zbrodnie popełnione przez Niemców podczas II wojny światowej w Rosji, na Ukrainie, Białorusi i innych częściach ZSRR – wylicza Wehner. Jak dodaje, także w tym roku Merkel uczestniczyłaby w uroczystościach zakończenia wojny w Moskwie, gdyby koronawirus nie pokrzyżował tych planów.

„Miłość Merkel do Rosji jest uczuciem łączącym miłość z nienawiścią (Hassliebe), pod czym podpisać może się chyba każdy myślący i czujący demokratycznie człowiek, któremu jest bliski ten kraj, jego kultura i jego ludzie. Bliskość (wobec Rosji) nie doprowadziła nigdy do romantycznego spojrzenia na reżim” – pisze Wehner. Jak podkreśla, Merkel nigdy nie idealizowała Rosji, nie dała się także nabrać na „demokratyczne pozory”, stwarzane w pierwszych latach przez Putina. Wręcz przeciwnie, zapraszała do swojego prywatnego mieszkania rosyjskich obrońców praw człowieka i krytycznych dziennikarzy. Po aneksji Krymu zatroszczyła się o wprowadzenie i utrzymanie sankcji przeciwko Rosji.

Równocześnie Merkel stale rozmawiała z Putinem, uważając to za swój obowiązek. „W podzięce, Rosja szpieguje w Niemczech na skalę przekraczającą przeciętne normy, używając do tego celu 150 etatowych oficerów wywiadu, w większości pod przykrywką dyplomatyczną” – stwierdza autor analizy. Czy zdecydowane słowa wypowiedziane przez Merkel w Bundestagu doprowadzą do zmiany polityki wobec Rosji, do zmiany strategii? – pyta Wehner.

Źródła w niemieckim rządzie zaprzeczają. Zerwanie dialogu z Moskwą byłoby zdaniem rządu mimo wszystko decyzją nieodpowiedzialną. Dotychczasowe reakcje Berlina na cyberatak i morderstwo w parku Tiergarten były raczej umiarkowane.

Berlin nie jest bezradny

Co mogą zrobić Niemcy? Poseł SPD Fritz Felgentreu sugeruje, aby wystawić Moskwie rachunek za nowy system komputerowy zakupiony po cyberataku na Bundestag. „Jeżeli Moskwa nie zapłaci, Niemcy powinni wprowadzić sankcje” – tłumaczy socjaldemokrata specjalizujący się w sprawach obronności. Jednak eksperci uważają ten pomysł za chybiony. Jeżeli Rosjanie dowiedzą się, jakie dokładnie urządzenia zostały zakupione, będą mieli ułatwione zadanie przy następnym ataku.

Niemcy nie mogą odpłacić Rosji podobną monetą. Sam GRU ma zapewne więcej współpracowników niż wszystkie niemieckie służby razem. Wydalanie dyplomatów też daje niewiele. Wymiana nawet dziesięciu dyplomatów nie jest dla Rosji żadnym problemem, dla niemieckiego MSZ jest to poważny problem.

Pomimo tego, Berlin i Bruksela nie są zupełnie bezradne – uważa Wehner. Jego zdaniem nie chodzi tutaj o ewentualne unijne "cybersankcje", gdyż byłyby one jedynie „symbolicznym gestem”, lecz o relacje gospodarcze. Wymiana handlowa rosyjsko-niemiecka spadła od 2013 r. o 25 proc. Straty z tego tytułu są bez wątpienia czynnikiem uwzględnianym przez stronę rosyjską - czytamy w konkluzji analizy w "FAZ".