„Prośba o wybaczenie dawno już się należała”
25 kwietnia 2017DW: Pani Bosse-Huber, dlaczego teraz ta prośba o wybaczenie?
Petra Bosse-Huber*: Dawno już się należała, tak, że dobrze, iż została sformułowana teraz. Ale jest też konkretna okazja. Na początku maja w Windhuk odbędzie się zjazd Światowej Federacji Luterańskiej (ŚFL). Kolonialna przeszłość odgrywa więc ogromną rolę. W 1984 roku ŚFL zawiesiła w obowiązkach jeden ze swoich Kościołów z racji jego stosunku do apartheidu i rasizmu. Rozrachunek z przeszłością niezmiennie trwa i my, jako Kościół Ewangelicki w Niemczech chcemy wnieść nasz wkład w zrobienie dalszych kroków w procesie pojednania.
DW: W minionych latach rola Kościoła Ewangelickiego w czasach kolonializmu została opracowana naukowo. Co w tej pracy było najważniejsze czy wręcz najbardziej zaskakujące?
PB-H: Dla mnie najbardziej zaskakujące było to, jak różne role odgrywali przedstawiciele Kościoła. W Namibii licznie reprezentowana była Misja Reńska Zjednoczonego Kościoła Ewangelickiego. Byli biskupi i diakoni, którzy zdecydowanie stali po stronie miejscowej ludności i przeciwstawiali się bezprawiu, wywłaszczeniom, prześladowaniom i rasizmowi. Ale była też grupa duchownych wiernych przepisom i bardzo bliskich cesarzowi. My, jako prawni następcy ówczesnych pruskich zwierzchników Kościoła Ewangelickiego wiemy co prawda, że żaden z tamtych duchownych nie wzywał bezpośrednio do zagłady. Między duchownymi a wojskiem i osadnikami panowała jednak taka zażyłość, że żaden nie protestował przeciwko zagładzie ludności. Za to możemy tylko prosić o wybaczenie.
DW: Przyznanie się do winy i prośba o wybaczenie, to bardzo wyraźne gesty. Jakie dyskusje wywołały one w łonie EKD?
PB-H: Prośbę o wybaczenie poprzedził długi proces. W 2004 roku mijała setna rocznica bitwy pod Waterbergiem, która zainicjowała naukowe opracowywanie przeszłości. Rozpoczęliśmy je w 2004 roku a zakończyliśmy dopiero w 2015. Cały ten proces wymagał przekonywania, bo napotykaliśmy też na opór. Ale z biegiem lat, w miarę postępu prac i zajmowania się przeszłością, ten opór zniknął. Teraz w tym procesie rozrachunku z przeszłością uczestniczyły wszystkie nasze Kościoły i misje, i wszystkie doszły do tego samego przeświadczenia.
DW: Jakie konkretne kroki, obok prośby o wybaczenie i „starań o ducha pojednania”, podejmuje EKD dla rozliczenia się z ówczesnym bezprawiem?
PB-H: W styczniu spotkaliśmy się w Okahandja ze wszystkimi naszymi partnerami z namibijskiej strony. Chcieliśmy omówić, czy ktoś nie odbierze naszych przeprosin jako swoistej zniewagi. Ale chodziło też o bardzo konkretne kroki: dalej ma być prowadzona praca w namibijsko-niemieckim Instytucie ds. Pojednania i Rozwoju. Kolejnym przedsięwzięciem jest identyfikacja i ukształtowanie miejsc pamięci ludobójstwa, zarówno w Namibii jak w Niemczech. W wielu miejscach tej zbrodni nie ma żadnych wskazówek, żadnego miejsca na zadumę. To trudne do zniesienia.
Poza tym chodzi o kwestię przekazania szczątków ofiar, które ciągle jeszcze spoczywają w Niemczech. Zostały wówczas przetransportowane do Niemiec rzekomo dla celów medycznych. Były to czaszki miejscowej ludności. Ich powrót do Namibii musi mieć miejsce w odpowiedni i godny sposób. Kto zna trochę Afrykę i wie, jakie znaczenie mają tam przodkowie, wie, jak łatwo można popełnić błąd i zranić kogoś.
Będziemy też musieli rozmawiać o tym, w jaki sposób zamierzamy się obchodzić z kulturą pamięci z pedagogicznego punktu widzenia. Historia kolonializmu jest niestety dziedziną, o której wielu Niemców nie wie właściwie niczego. Późnym latem przewidziane są jeszcze drugie konsultacje na ten temat Kościołów w Niemczech i Namibii. Jest dużo do zrobienia.
DW: Jak rolę odgrywa EKD w negocjacjach toczących się obecnie między rządami Niemiec i Namibii? Jakby nie było rząd federalny uznał zagładę Herero i Namaqua jako ludobójstwo.
PB-H: Mamy normalne i też bardzo bliskie kontakty. Ale nie dysponujemy żadnym mandatem politycznym.
Ale mam nadzieję, że pełnomocnicy nadzwyczajni, których powołały obydwie strony, nadal będą traktowali negocjacje bardzo poważnie. My w każdym razie będziemy robili wszystko, co w naszej mocy, by je wspierać. Jako Kościół Ewangelicki jesteśmy w najwyższym stopniu zainteresowani tym, by ofiary zostały usłyszane a ich interesy znalazły oddźwięk polityczny.
DW: W jakim stopniu chodzi teraz też o odszkodowanie ofiar ze strony EKD?
PB-H: Tym tematem na szczęście nie musimy się zajmować, bo rzeczywiście nie ma żadnych wskazówek historycznych, które by wymagały odpowiedzi na takie pytanie. Gdyby wisiały jeszcze w powietrzu żądania reparacyjne, uczciwy i rzetelny rozrachunek z przeszłością byłby jeszcze o stokroć trudniejszy.
DW: Jak dalece musi jeszcze przeprosić Kościół Katolicki?
PB-H: W Namibii byliśmy obecni przede wszystkim jako protestanci. Kościół Katolicki w dalekim stopniu nie był tak aktywny w południowych częściach Afryki, w RPA i Namibii. Dlatego jego historia jest zupełnie inna.
*Biskup Petra Bosse-Huber jest zastępcą zwierzchnika Ewangelickiego Kościoła Nadrenii, w EKD jest odpowiedzialna za kontakty zagraniczne.
Rozmawiał Wolfgang Dick
tł. Elżbieta Stasik