Rosja rozważa zakaz importu zachodnich samochodów
18 sierpnia 2014Rosjanie chcą, jeżeli będzie to w ich przekonaniu konieczne, uderzyć w czułe miejsce zachodniej gospodarki. Jeżeli Stany Zjednoczone i Unia Europejska dalej zaostrzałyby swoje sankcje wobec Rosji, kraj ten rozważa częściowy lub całkowity zakaz importu zachodnich pojazdów. Zostało to zaproponowane prezydentowi Putinowi, jak donosi rosyjska gazeta "Wedomosti".
Decyzja w sprawie takich restrykcji jeszcze nie zapadła. Sankcjami nie objęto by zachodnich samochodów produkowanych w Rosji, lecz pojazdy sprowadzane bezpośrednio z Zachodu. Do firm mających swoje fabryki w Federacji Rosyjskiej należy Ford, Volkswagen, Renault, Toyota i Hyundai.
"Wedomosti" podaje, że udział importowanych z Zachodu samochodów osobowych na rynku rosyjskim wynosi 27 proc., samochodów ciężarowych - 43 proc. autobusów - 13 proc.
Dokąd z jabłkami?
W reakcji na zachodnie sankcje Rosja wprowadziła już własne restrykcje handlowe zakazując wwozu na swój teren zachodnich produktów rolnych i żywności. Obok warzyw i owoców zakazem importu objęto także mięso, ryby i przetwory mleczarskie. Przed ogłoszeniem tych restrykcji UE eksportowała do Rosji 10 proc. swej produkcji rolnej. Unijni rolnicy już zaczynają odczuwać skutki tych ograniczeń, podobnie zresztą jak rosyjscy konsumenci.
Oprócz polskich sadowników, którzy muszą szukać innych odbiorców swoich owoców, sankcje zaczynają odczuwać także rolnicy niemieccy. W ubiegłym roku wartość eksportu niemieckich płodów rolnych i przetworów wyniosła 60 mln euro. Jest to stosunkowo niewiele, lecz zakaz importu odbije się na sytuacji rynkowej: na rynku będą spadać ceny. Ze względu na łagodną ostatnią zimę oraz ciepłe i obfite w opady lato, tegoroczne zbiory jabłek będą obfite; należy się spodziewać wzrostu plonów ok. 30 proc.
Jak zaznacza ekspert Hans-Dieter Stallknecht z Niemieckiego Związku Rolników, ponieważ Polacy nie mogą nic eksportować do Rosji, ich produkty trafią na unijny rynek. Taka nadpodaż doprowadzi do spadku cen na unijnym rynku, zapewnia, zastrzegając jednak, że nikt nie jest jeszcze w stanie operować konkretnymi liczbami.
Reuter / Małgorzata Matzke