Węgry. Zaskakujący kandydat rzuca rękawicę Orbanowi
20 października 2021Polityczny outsider – tak mówi się o nowym kandydacie węgierskiej opozycji. Peter Marki-Zay ma pokonać Viktora Orbana w rozpisanych na wiosnę wyborach parlamentarnych.
Wybór zjednoczonej węgierskiej opozycji dla wielu jest zaskoczeniem, bo Peter Marki-Zay nie ma wielkiego doświadczenia politycznego i nigdy nie stał na czele żadnej dużej partii. Od 2018 roku jest burmistrzem Hódmezővásárhely – 40-tysięcznego miasta na południu Węgier. Kandydując na stanowisko burmistrza zresztą już rzucił wyzwanie Fideszowi, czyli partii Orbana. Oskarżył partię o korupcję i kumoterstwo i wystartował jako kandydat niezależny. W wyborach wygrał z dużą przewagą nad przedstawicielem Fideszu. Teraz zjednoczona opozycja liczy na to, że Peter Marki-Zay powtórzy sukces w najważniejszych wyborach.
W głosowaniu zjednoczonej opozycji na kandydata na premiera otrzymał 57 proc. głosów. Jego przeciwniczka, do niedawna uznawana za faworytkę Klara Dobrev z centrolewicowej Koalicji Demokratycznej, zdobyła natomiast 43 proc.
Świeżo upieczony polityk
W świecie polityki Peter Marki-Zay jest raptem od kilku lat. W latach 2004-2009 mieszkał wraz z rodziną w USA oraz Kanadzie i zajmował się sprzedażą telefonów oraz części samochodowych. Wrócił, gdyż jak mówi, chciał, aby jego dzieci dorastały w jego ojczyźnie. Po przyjeździe do Węgier pracował w firmie elektrotechnicznej i wykładał marketing na Uniwersytecie Segedyńskim.
49-letni Marki-Zay deklaruje się jako konserwatysta, jednak nie chce się ustawiać się po jednej stronie ideologicznego sporu. Jak mówi, jego hasłem jest „Ani w lewo, ani w prawo. W górę!”. Nie ukrywa jednak, że kiedyś sam popierał Fidesz i Viktora Orbana, lecz ostatecznie mocno rozczarował się tym środowiskiem politycznym.
Nowy kandydat opozycji jednak również nie boi się kontrowersji. Określa się jako przeciwnik poprawności politycznej i nieraz wywoływał skandale swoimi wypowiedziami. Używa na przykład uznawanego często za niepoprawne politycznie określenia „Cyganie” (zamiast „Romowie”), a raz stwierdził, że „bicie dziecka to nie to samo, co maltretowanie dziecka”. W urzędzie miasta, którym kierował, Peter Marki-Zay umieścił „licznik imigrantów”. Miało to dowieść, że Orban, mimo swojej antyimigranckiej retoryki, przyjmuje do kraju tysiące osób spoza Unii. W podobny sposób burmistrz Hódmezővásárhely atakował politykę Fideszu dotyczącą środowisk LGBT+. Peter Marki-Zay mówił na przykład, że „połowa węgierskiego rządu to geje”. Sugerował nawet, że homoseksualistą jest jedyny syn Viktora Orbana, Gaspar.
Przez takie wypowiedzi zresztą Marki-Zay bywa porównywany do innych „antyestablishmentowych” polityków, nawet do byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. – Paranoidalne oskarżenia i nagonki; ten styl jest niegodny polityka, który chce być zwiastunem nowej węgierskiej demokracji – pisał na temat polityka lewicowy węgierski intelektualista Gáspár Miklós Tamás.
Kontrowersyjny, lecz charyzmatyczny
Mimo tych kontrowersji, niedoświadczonemu i kontrowersyjnemu politykowi udało się uzyskać poparcie bardziej doświadczonych kolegów. Poparł go nawet burmistrz Budapesztu Gergely Karácsony, wcześniej typowany jako czołowy kandydat sześciu głównych partii opozycyjnych przeciw Orbanowi.
Komentatorzy przyznają jednak, że Peter Marki-Zay potrafi wzbudzić entuzjazm wśród wyborców. Jest na przykład bardzo aktywny w mediach społecznościowych, a pod jego postami i nagraniami wideo zwykle jest bardzo dużo pozytywnych reakcji oraz komentarzy.
„Setki tysięcy Węgrów widzą w nim niezależnego, ponadpartyjnego polityka, który naprawdę będzie ich reprezentował” – pisał niezależny portal Telex. Komentatorzy portalu dodawali, że Peter Marki-Zay ucieleśnia „jednocześnie archaiczne, jak i postmodernistyczne wyobrażenie o charyzmatycznym przywódcy, który rozprawia się ze skorumpowaną partiokracją”.
Czy jednak to wszystko wystarczy, by pokonać Orbana? Zjednoczenie opozycji na Węgrzech rodziło się w bólach, ale po ogłoszeniu wspólnego kandydata na premiera, Peter Marki-Zay uzyskał jednoznaczne poparcie wszystkich przeciwnych Orbanowi partii. Niezależni komentatorzy przyznają jednak, że wspólne opracowanie kampanii wyborczej nie będzie łatwe; zwłaszcza z tak nieprzewidywalnym liderem. Jeszcze trudniejsze może się okazać rządzenie w takiej konfiguracji, jeśli ostatecznie uda się pokonać Orbana.
Kandydat z koszmarów
Polityczny Budapeszt wskazuje, że opozycji udało się zaskoczyć obóz Orbana; ten nie spodziewał się, że kandydatem na premiera będzie właśnie Peter Marki-Zay. Teraz więc, na kilka miesięcy przed wyborami, Fidesz musi zupełnie zmienić swoją strategię kampanijną.
Do tej pory bowiem obóz rządowy w swojej retoryce głównie opierał się na przypominaniu dokonań nienajlepiej wspominanego przez Węgrów rządu socjalistyczno-liberalnego, który kierował krajem w latach 2002-2010. Powszechną opinią w Budapeszcie jest to, że Orban liczył na to, że w wyborach stanie naprzeciw Klary Dobrev. Ją mógłby atakować, przypominając rządy jej męża Ferenca Gyurcsány'ego. Ten ówczesny szef Węgierskiej Partii Socjalistycznej był premierem w latach 2004-2009. Peter Marki-Zay to tymczasem świeża twarz w polityce, więc Orban straszyć w ten sposób swoich wyborców nim nie może. Burmistrz prowincjonalnego miasta zresztą pod wieloma względami przypomina wyborcom Orbana; z tym, że jest przez nich uważany za nieprzekupnego. Politolog Robert Laszlo ujmuje to tak: Peter Marki-Zay to dla Fideszu kandydat rodem z sennych koszmarów.
Viktor Orban zajmuje stanowisko premiera od 2010 roku, wcześniej zajmował już to stanowisko od 1998 do 2002 roku. Choć lider partii Fidesz zdecydowanie wygrywał wybory, krytycy zarzucają mu totalne przekształcenie swojego kraju i stopniowy odwrót od demokracji. Orban podporządkował sobie m.in. system sprawiedliwości i mocno ograniczył wolność mediów.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>